Ks. Henryk Kołodziej - w Suchej Górze od 15.09.1954 r. do 28.01.1955 r.
Jeden z ówczesnych ministrantów wspomina ważne zdarzenie, które miało miejsce na cmentarzu w Suchej Górze w czasach posługi
ks. Henryka Kołodzieja. Ks. Henryk w trakcie wizytacji cmentarza uklęknął wraz z ministrantami pod krzyżem i po krótkiej modlitwie powiedział, że gdyby zmarł w tej parafii to chciałby być pochowany pod tym krzyżem. Przyjęto to jako żart, gdyż ks. Henryk był młodym neoprezbiterem, miał niespełna 30 lat i nie miał problemów zdrowotnych (podobne wypowiedzi ks. Henryka Kołodzieja odnotował dwukrotnie w Kronice parafialnej ks. Paweł Jaskółka - przyp. henk).
Po niedługim czasie od tego zdarzenia, 28 stycznia 1955r. ks. Henryk miał usuwane operacyjnie kamienie żółciowe. W Kronice parafialnej ks. Jaskółka tak opisał okoliczności śmierci ks. Henryka:
"Po operacji czuł się nawet dosyć dobrze. W godzinach |
|
Pogrzeb na cmentarzu w Suchej Górze |
wieczornych zaczął okazywać niepokój. W nocy o 23 zaczął się skarżyć na serce. Zaalarmowano cały personel (zabiegu usunięcia kamieni dokonano w szpitalu księży Kamilianów w Tarnowskich Górach - przyp. henk)
lecz niestety 7 minut po 23 w nocy oddał życie młody 29 lat liczący Ks. Henryk Kołodziej w swej 1,5-rocznej pracy kapłańskiej."
Zgodnie z życzeniem ks. Kołodzieja został on pochowany pod krzyżem na cmentarzu suchogórskim. Później jego grób przeniesiono na dzisiejsze miejsce - obok grobu ks. Pawła Jaskółki.
Ks. Paweł Wyciślik - w Suchej Górze od 1955 r. do lipca 1956 r.
Pracował w Suchej Górze w końcowym okresie prześladowań kościoła katolickiego w Polsce. Biskupi w tym czasie byli wygnani z diecezji i zarządzał nią ks. Jan Piskorz. W Kronice parafialnej zanotowano, że ks. Wyciślik "to starszy ksiądz o 20-letnim kapłaństwie, który z powodów politycznych nie może otrzymać probostwa".
W naszej parafii ks. Paweł Jaskółka chciał w 1955 r. poprowadzić procesję Bożego Ciała ulicami Os. Rokossowskiego (ówczesna nazwa Os. Stroszek), lecz władze nie wyraziły na to zgody. Stwierdzono, że nie ma takiej tradycji.
W tym samym roku władze nie wyraziły też zgody na wspólną tradycyjną pielgrzymkę parafian do Piekar Śląskich. Parafianie udali się tam indywidualnie.
Nie hamowało to jednak rozwoju życia religijnego. W samym 1955 r. z naszej parafii odbyły się dwie pielgrzymki (wyjazdy) na Górę Św. Anny (w lipcu i wrześniu) oraz jedna do Częstochowy, w lipcu.
Ks. Paweł Wyciślik, o którym posiadamy bardzo skąpe informacje - po Suchej Górze pracował w Kaletach i w Lubszy Śląskiej, a następnie został proboszczem w Żyglinie. W tej ostatniej parafii zamieszkał też po przejściu na emryturę i tam zmarł.
Ks. Stanisław Szarlej - w Suchej Górze od października 1956 r. do września 1957 r.
W 195 6r. ks. Szarlej wyjechał z ministrantami na rekolekcje do Kokoszyc. Pojechało z nim 12 ministrantów. Po powrocie na jednym z kazań mówił do mężczyzn: "Byłem sam jeden jak Pan Jezus wśród 12 apostołów (ministrantów). Przecież Pan Jezus miał więcej uczniów niż ja. Nie zostawiajcie mnie z 12 apostołami".
Te słowa tak zapadły w serca mężów, że w następnym roku na rekolekcje do Kokoszyc pojechały 3 samochody "Star" z mężczyznami. Na zakończenie rekolekcji zawiesili oni na szyi Ks. Szarleja duży kwiecisty wieniec.
Z Suchej Góry ks. Stanisław został przeniesiony do Drogomyśla, nieopodal Skoczowa. Jego zadaniem było tam wybudowanie świątyni katolickiej. W miejscowości znajdował się jedynie kościół protestancki, a wśród mieszkańców większosć stanowili protestanci wyznania luterańskiego.
Zanim w Drogomyślu został wybudowany kościół katolicki ks. Szarlej mieszkał w domu, który na parterze został przebudowany na kaplicę. Piętro stanowiło mieszkanie księdza.
Ks. Franciszek Klimosz - w Suchej Górze od października 1957 r. do września 1961 r.
Bardzo duży wkład w budowę kościoła miał ks. Franciszek Klimosz. Skonstruował on np. zegar, który "załączał dzwony" w nowym kościele - właściwie załączał magnetofon, który odtwarzał nagranie dzwonów. Zainstalował także część nowego oświetlenia w kościele, wg własnego pomysłu. Uważano go za złotą rączkę, gdyż naprawiał radia, zegarki itp. (informacje te potwierdził niedawno jeden z parafian, który powiedział mi, że ks. Klimosz obudził w nim zainteresowanie do elektroniki. - przyp. henk).
Ks. Klimosz po 14 latach pracy w Polsce wyjechał na misje do Zambii. Pytany o przyczyny tej decyzji odpowiadał: "Bóg żąda ode mnie ofiary". Pracował 9 lat w Mpunde, gdzie wybudował kościół z całym zapleczem.
Potem pracował w Chongombe, gdzie z pomocą abpa Adama Kozłowieckiego wybudował elektrownię wodną, która działa do dzisiaj.
|
|
Z ministrantami w Suchej Górze, przed salką katechetyczną. Wśród ministrantów: (?) Sekuła, Gerard Stiler, Stanisław Swadek, Kazimierz Lesik. |
Przy następnej misji w Chisamba zorganizował szkołę gospodarstwa domowego.
Zmarł na misjach w Lusace 14 września 1998r. Tam też został pochowany.
W wywiadzie opublikowanym w "Gościu Niedzielnym" na rok przed śmiercią ks. Franciszek Klimosz dziękował m.in. parafianom z Suchej Góry za modlitwy w jego intencji.
Opracowano w oparciu o informacje uzyskane
od P. Eryka i Gererda Stiler
oraz o zapisy ks. Pawła Jaskółki w Księdze Parafialnej